10 najlepszych przynęt na klenia
Jak padł temat, że trzeba przedstawić swoich 10 najlepszych przynęt na klenia, od razu podniosłem rękę, mówiąc: Na siebie poproszę! Dlaczego? Dlatego, ze jest to obecnie mój ulubiony gatunek do wędkarskich wypadów. Kleń jest po prostu wspaniały. Ryba to trudna i wymaga od wędkarza nabycia wiedzy i umiejętności. Jednak są okresy, kiedy można stosunkowo łatwo nabyć i jedno i drugie, zwłaszcza w lecie. Kleń, jak mawiająstarzy wędkarze ma oko w każdej łusce i niesamowitą frajdę sprawia skuteczne jego przechytrzenie. Hol potrafi też być emocjonujący ale najważniejsze są właśnie kleniowe podchody. W przypadku klenia mamy jeszcze do czynienia z jedną kwestią: nie jest to ryba konsumpcyjna. W związku z tym każdy znajdzie gdzieś w swojej okolicy wodę, która obfituje w ten gatunek. Oczywiście, jak zapytamy stałych bywalców co w tej rzeczce pływa często wskażą, że zdarza się klenia złowić ale sporadycznie. Uwierzcie mi, z własnego doświadczenia wiem, że moje dwie ulubione kleniowe rzeki, tak właśnie były opisywane, kiedy jednak nauczyłem się łowić kluchy, okazało się, że obydwie to kleniowe eldorado. Dlaczego różne osoby tak inaczej podchodzą do klusków? Ponieważ nie każdy potrafi je łowić a przede wszystkim, większość stosuje niewłaściwe podejście i przynęty. Więc nie przedłużając, moja prezentacja co montujemy na końcu wędki przedstawia się następująco:
Miejsce dziesiąte - błystka obrotowa w rozmiarze 1
Przetestowana w młodości przynęta, oczywiście całkiem przypadkowo. W okresie sierpień-wrzesień na wiślanych klatkach – obrotówka long 1 z czerwonym skrzydełkiem. Szczerze nie pamiętam jakiej produkcji było to ustrojstwo ale działało. O dziwo w tamtych czasach, gdy człowiek miał jeden spinning o parametrach raczej szczupakowych niż finezyjnych, kołowrotek relaks o wadze tony a na nim założoną żyłkę Stilon Gorzów (zakładam, że nie cieńszą niż 0,25 mm) oraz kółko łącznikowe z krętlikiem (oczywiście wszystko raczej toporne, agrafek nie było), takie połącznie działało. Wielokrotnie w woderach lądowałem nad Wisłą i na 1-1,5m wodzie na przelewach przez klatki oraz wypłyceniach nękałem klenie. Oczywiście nie były to kabany ale takie też widziałem i wielokrotnie próbowałem je skusić. Dziś wiem, że toporność sprzętu była tym czynnikiem, który sprawiał, że te największe nie były moimi łowami zainteresowane.
Miejsce dziewiąte - Kukolka od Libra Lures
Na dziewiątym miejscu ulokowałem Librę KUKOLKA w kolorze białym, chociaż czasami używam też czarnych. Przynęta to specyficzna bo wali jak diabli. Zapach, który wydziela potrafi co bardziej wrażliwe osoby przyprawić o mdłości. Tu na początku już wspomnę, by otwarty i odpieczętowany z „pazłotka” słoiczek z tą przynętą, starać się przechowywać postawiony na denku. Inaczej z czasem może komuś się zdarzyć (jak mi), że atraktor trochę się przesączy pod pokrywką i zaleje torbę. Cóż, pozostaje wtedy pranie i to samej torby, bo niczyja partnerka nie zgodzi się na to, żeby coś jeszcze do pralki dorzucić. Wracamy do przynęty. Wykonana jest z niezwykle elastycznego, trochę jakby glutowatego tworzywa. Łowię na nią na lekkich główkach 1-1,5g i prowadzę z prądem lub w poprzek pozwalając by nurt porywał przynętę, jednocześnie wykonuje delikatne podbicia. Czasami ściągam przynętę pod prąd (wtedy na główkach do 3g) i oprócz lekkich podbić często zatrzymuję ją w nurcie lub, cofając wędzisko, pozwalam opadać w dołki. Na Librę wędkuję prawie wyłącznie wczesną wiosna i wiosną, wtedy gdy klenie są pochowane w głębokich jamach i niechętnie reagują na inne przynęty.
Miejsce ósme - mopiki Wędkarskiej Polski
Miejsce ósme zajmują Mopiki, świetnego wędkarza i mojego kolegi Darka Furgoła. Oczywiście lista przynęt dedykowanych na klenia w jego ofercie jest szeroka ale to właśnie mopiki skradły moje serce. Są wyposażone w wolframowe główki a ja wybieram prawie wyłącznie te w kolorach naturalnych, najbardziej przypominających naturalny pokarm klenia – chruściki. Stosuję przede wszystkim 1g główki, niezależnie od tego czy łowię z prądem czy pod prąd lub w poprzek nurtu. Prowadzę je tak samo jak Librę. Mopiki po „nabraniu” wody fruwają naprawdę ładnie a wolframowa główka pozwala im głęboko zanurkować. Można także suchego mopika zanurzyć w słoiczku z atraktorem. Świetnie się nasączają i długo utrzymują zapach. Do łowienia na mopiki, wybieram zestaw UL z żyłką 0,10 mm. Oczywiście taki zestaw oprócz kleni, świetnie nęci wszystkie drapieżne i niedrapieżne ryby w naszych rzekach. Osobiście proponuję stosowanie tej przynęty w okresie wczesnej wiosny i wiosny.
Miejsce siódme - Bromba firmy Hunter
Na miejscu siódmym znalazła się bromba od Huntera. Preferuję tą w rozmiarze 30 mm, jest to już słuszny kaliber na letnie klenie i w tym okresie ją stosuję. Brobą rzucam pod prąd lub w poprzek nurtu. Na wodach gdzie spodziewam się słusznych klusek zakładam ją bez modyfikacji, na mniejszych rzekach, na których nie co liczyć na zbliżenie się do pięćdziesiątaka zmieniam kotwiczkę na rozmiar mniejszy. Bromba jak sama nazwa wskazuje ma swoją masę (3,2g) i potrafi naprawdę pięknie latać. Oczywiście ta masa i zwarta budowa sprawia, że wpadając do wody potrafi narobić trochę hałasu ale przy łowieniu na nią stosuję jedną z dwóch taktyk. Jeżeli wiem, że jestem w stanie zarzucić dużo dalej niż przewidywane miejsce pobytu ryby – walę wtedy jak najdalej, żeby kleni nie spłoszyć. Jeżeli widzę że zarzucę góra 1-2 metry powyżej ryby – wtedy skracam rzut i podaję brombę „na głowę” klenia. Pojawiająca się w zasięgu wzroku i wpadająca blisko imitacja owada, potrafi sprowokować kluska do gwałtownego ataku. Zatrzymana w locie linka gwarantuje nam za to natychmiastowe zacięcie.
Miejsce szóste i piąte ex aequo Bullet od Huntera oraz Pestki Janusza Ryczkowskiego
Miejsca szóste i piąte zajmują dwie przynęty. Nie jestem w stanie wskazać, która z nich jest lepsza bo stosuję je w różnych miejscach. Są to tonące mikrusy: Bullet od Huntera w rozmiarze 2 cm i o wadze 1,7g oraz pestka Janusza Ryczkowskiego. Przynęty te stosuje wiosną, wtedy gdy mamy do czynienia z leniwymi kleniami ale także sięgam czasami po nie w trakcie sezonu. Zdarzają się dni gdy kleniska za Chiny Ludowe nie chcą walić w „pełnowymiarowe przynęty” i na taką porę zawsze w pudełku mam wyjście awaryjne. Wiosną obławiam tymi przynętami, prowadząc je pod prąd, w sezonie letnim – z prądem. Bullet – uważam że jest to chyba najbardziej dobrana do przynęty nazwa. Ma tylko 2 cm ale wagę 1,7 g, przez co znakomicie nadaje się do dalekich i precyzyjnych rzutów. Ma drobną prace a zatrzymany opada lekko lusterkując. Stosuję go w głębszej i bardziej spokojnej wodzie, gdyż wprowadzony w nurt jest stosunkowo łatwo (ze względu na prawie pionowy ster i wielkość), wypychany do powierzchni. Na trochę płytszych i żywszych odcinkach zakładam pestkę. Wielkość ta sama ale masa mniejsza (do 1,2g), pestka rekompensuje niską wagę sterem, który wprowadza ją w głębsze partie. Za co tak cenię te dwie przynęty? Przede wszystkim za skuteczność w tych markotnych wczesnowiosennych dniach oraz za finezyjność przy łowieniu, możemy zamontować je sobie do zestawu UL i poczuć frajdę holu na niewielkich rybach. Jednak jak już wspomniałem są momenty kiety tylko w takie przynęty tłuką Kleniory i są to właśnie ryby przez duże K. Oczywiście wartością dodaną są także jazie, które uwielbiają te mikrusy.
Miejsce czwarte - wobler bezsterowy Żółtobrzeżek Stanisława Mallka
Na czwartym miejscu znajdują się bezsterowe i tonące żółtobrzeżki Stanisława „Stani” Mallka. Możemy je stosować przez cały rok. W okresie maj-sierpień, łowię na nie głównie sprowadzając z nurtem lub w poprzek. W zimnych okresach skuteczniejsze jest ściąganie żółtobrzeżka pod prąd. Oczywiście w najbardziej spokojnych miejscach, gdzie ten prąd jest najsłabszy. Dobrze jest także co jakiś czas pozwolić zatrzymać się przynęcie a nawet opaść lub cofnąć się pod naporem wody. Niestety wczesną wiosną i późną jesienią nie możemy liczyć na ataki kleniowe przypominające te jakimi potrafią popisać się bolenie, dlatego ważne jest by przynęta tak jak i ryby o tej porze roku przemieszczała się leniwie, jak na zwolnionych obrotach. Przynętę prowadzę wprowadzając je w ruch tak by przypominały naturalnie poruszające się owady. Jeżeli chcecie naprawdę zobaczyć jak takie skoki mają wyglądać, wystarczy że na Youtubie, wyszukacie filmiku z poruszającym się pływakiem żółtobrzeżkiem lub kałużnicą i będziecie ten ruch odwzorowywać. W ten sposób prowadzony Żółtobrzeżek jest naprawdę skuteczny.
Miejsce trzecie - Wobler Tiny od Salmo
Trzecie miejsce to salmo tiny. Dla mnie wyłącznie tonący i najlepiej w kolorach HC i niestety nie produkowanym już EB. Tiny jest małą przynętą, ma 3 cm ale 2,5g w wersji tonącej sprawia, że można ją podesłać naprawdę daleko i precyzyjnie. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z rybą płochliwą i zasięg rzutu jest istotny. Tiny, oprócz tego, że jest naprawdę skuteczny na klenia ma jeszcze jedną wielką zaletę – często funduje przyłów jazia, czyli mamy dodatkowe atrakcje. Woblerka tego w sezonie ciepłym, przy niskiej, klarownej wodzie najczęściej ściągam z prądem (lub w poprzek rzeki), samemu idąc oczywiście w górę rzeki. W miesiącach zimnych łowię jednak idąc w kierunku przeciwnym i prowadzę tiny w poprzek lub pod prąd. Zwijam oczywiście wolniej lub pozwalam przynęcie na maksymalne pokazywanie swoich walorów, nie pracując w tym czasie kołowrotkiem. Przynęta ma przystawać w miejscu, wpadać w strefy nieruchomej wody, tam wtedy gdy jest zimno może czaić się klucha. Wczesną wiosną odkryłem jeszcze jeden tajnik. W miejscach osłoniętych od nurtu pozwalam często cofać się lub opadać bezwładnie przynęcie. Często w taką niepracującą i leniwą przynętę, uderzają ospałe klenie. Niestety tiny ma też pewną upierdliwa wadę, którą stosunkowo łatwo zniwelować. Jest to plątanie się kotwiczek. Są dwie i mają tendencje do zazębiania się, czasem w taki sposób, że człowiek główkuje jak do tego doszło nie mówiąc już o rozczepianiu ich. Próbowałem zmieniać rozmiary, zostawiać tylko jedną ale zawsze odbijało się to na skuteczności łowienia. Wystarczy w dolnej, pierwszej kotwicy uciąć jedno ramię, tak by układała się ona jak w cykadzie. Splątań jest dużo mniej a jak się przydarzy to łatwo to ogarnąć.
Miejsce drugie - Smużaki Stanisława Mallka
Na drugim miejscu uplasowały się według mnie najlepsze, dostępne na rynku przynęty kleniowe – smużaki Stanisława Mallka. Są to przynęty, z którymi spotkałem się jakiś czas temu i od razu powaliły mnie swoją skutecznością na kolana. Pięknie wykonane, odwzorowujące naturalne owady i zaopatrzone w naturalnie wyglądające nóżki. Do tego świetnie latające, dobrze wyważone i co najważniejsze piekielnie skuteczne. To dzięki szerszeniowi od Mallka zaczęła się moja przygoda i miłość do kleni. Kto mnie zna ten wie, że jestem zainfekowany kleniozą totalnie i nieuleczalnie a to wszystko właśnie dzięki szerszeniom od Staniego. Są to przynęty bezsterowe lecz w przeciwieństwie do poprzednio wspomnianych w wersji pływającej. Najwięcej frajdy sprawia łowienie na nie w okresie maj-sierpień. Prowadzę je z prądem lub w poprzek nurtu, podrygując szczytówką wędziska, tak by przynęta i jej nóżki wytwarzały na powierzchni wody drobne zmarszczki. Ważne jest nauczenie się takiego prowadzenia by linka, do której przymocowany jest wobler, nie smużyła po wodzie i nie miała z nią kontaktu. Czasami potrzeba dostarczyć kleniom więcej emocji i pozwalam sobie na smużenie owadem zamiast wibrowania. To też czasami przynosi efekty. Do niedawna łowiłem na nie, wiążąc bezpośrednio do linki, obecnie stosuję agrafki rozmiar 24. Do łowienia na szerszenie używam też stosunkowo dużych kotwiczek. Moja najlepsza kleniowa rzeka jest stosunkowo żyzna w kluski +50 i by wyeliminować przyłowy maluchów oraz przypadki kiedy kleń zbyt głęboko zasysa przynętę, zakładam kotwy w rozmiarze 6.
Miejsce pierwsze - woblerki bezsterowe produkcji własnej ;-)
Miejsce pierwsze. Tych przynęt raczej nie użyjecie, może w przyszłości. Są to moje, własnej produkcji woblerki. W pewnym roku okazało się, że jest problem z dostępnością do szerszeni od Mallka, więc wpadłem na jedyne słuszne wyjście – muszę sam coś sobie wystrugać. Na początek była balsa, farby, pędzelek i lakier, obecnie jest aerograf, więcej finezji, więcej doświadczenia, sporo frajdy i często krytyczne spojrzenie żony, kiedy wyciągam całe ustrojstwo. Czasami w tym spojrzeniu widzę także coś, jakby politowanie… a może mi się tylko wydaje. Wiec zaczęło się od pływających szerszeni, potem inne owady, w końcu pływające w toni. Dlaczego o tym piszę skoro nie możecie kupić sobie moich przynęt? Dlatego, że każdy z Was sam może sobie coś wystrugać i przeżyć frajdę ze złowienia ryby na „swojaka”. Jest jeszcze jedna wielka zaleta własnej produkcji, każdą przynętę znam od początku, od momentu kiedy była kawałkiem listewki balsy i kłębkiem drutu a to sprawia, że potrafię wykorzystać maksymalnie wszystkie ich walory a niwelować wady. Są wykonane pode mnie, sposób jakim ja łowię, rzekę którą uwielbiam i klenie, które w niej żyją. Przynęty, które mi nie pasowały, „oddawały” kotwice i lądowały w koszu a każda następna była lepsza od poprzedniej. Oczywiście zdarzały się „ślepe gałęzie ewolucji” moich przynęt ale kto nie kombinuje ten pięknych kluchów nie łowi! Więc sorki Stani, dla mnie moje są lepsze niż Twoje!
Tonąca Libre
Różne ryby preferują różnorodne przynęty, zależnie od tego, czego oczekuje zarówno sama ryba, jak i wędkarz. Bardzo popularna jest tonąca Libre, która świetnie sprawdza się w przypadku klenia. Warto wiedzieć, że nie jest to ryba konsumpcyjna. Klenia ciężko złowić, choć spotkać można go bardzo łatwo, w wielu miejscach. Z tego powodu konkretne przynęty muszą być naprawdę nęcące, odpowiadające jego upodobaniom, inaczej nici z jego złowienia. Wędkarze powinni posiadać odpowiednią wiedzę, my zaś oferujemy zaplecze, jeśli chodzi o wędki, przynęty i inne akcesoria tego typu.
Kończąc swój subiektywny ranking, namawiam wszystkich, by pomyśleli o kleniu. Jest to niesamowita ryba a w naszych przełowionych i zdegradowanych wodach, trzyma się jeszcze całkiem nieźle. Potrafi sprawić niesamowitą frajdę i pozostawić mnóstwo wspomnień. Jest to jedyny gatunek, który w moim przypadku wielokrotnie śnił mi się po nocach. Zaraz przyjedzie maj, kleniory będą po tarle, zagoszczą na letnich, nasłonecznionych miejscówkach i będą na nas czekać. Idźcie i łówcie!
Wszystkie przynęty przedstawione w powyższym rankingu (z wyjątkiem oczywiście pozycji 1), a także setki innych skutecznych przynęt na klenia znajdziesz w naszym internetowym sklepie Nizel.pl
Serdecznie zapraszamy do zakupów !