Letnie Bolenie według Macieja
Mamy lato, szczupaki są mniej aktywne przez upały, lub stoją w toni i bez konkretnej elektroniki trudno je namierzyć, powoli nastawiam się na łowienie drapieżnika, który w gabarytach nieco ustępuje cętkowanym zbójom, jednak agresywnością brań i walecznością w niczym im nie ustępuje. Bolenie, bo o nich mowa, występują głównie w rzekach, ale zbiorniki zaporowe i jeziora są nimi również zarybiane.
Ja mam pod ręką Odrę i całe moje doświadczenie opiera się wyłącznie na łowieniu w wodach płynących. Najczęściej staram się być nad wodą pół godziny przed świtem, dużo ryb łowiłem, kiedy jeszcze było ciemno. Najbardziej wtedy sprawdzały mi się duże woblery takie jak Salmo Slider o długości 7 cm. Prowadzę je najczęściej w poprzek nurtu, w tempie ekspresowym. Zdarzało mi się również rzucać sliderami w rozmiarze 10 cm, efekty wcale nie były gorsze.
Boleniowy kiler Salmo Slider 7 cm w wersji tonącej, kolor BLEEDING BLUE SHAD
Kiedy się rozjaśnia, na agrafkę zapinam Top Watery, tu moimi faworytami są rękodzielnicze woblery Kobra w rozmiarze 8 cm z pracowni Woblery Super M oraz Tasty Fish 8,5 cm od Bartłomieja Usakowskiego z River Custom Baits. Te wabiki puszczam dużo wolniej, często rzucam w dół rzeki i podszarpnięciami szczytówki utrzymuję je na powierzchni. To łowienie skutkuje ulubionymi powierzchniowymi braniami. Fontanny rozbryzgującej się wody i gwałtowne szarpnięcie za szczytówkę często kończą się pustym zacięciem, ale satysfakcja i tak w moim przypadku jest wystarczająca.
Rękodzielnicze arcydzieła na bolenia: wobler Super M Kobra 8cm w kolorze niebieskim oraz wobler Tasty fish 8,5 cm w wersji TPW w kolorze silver
W środku dnia zdecydowanie rzadziej próbuję wędkować za rapami, brań jest mniej, często trudniej ryby namierzyć bo schodzą niżej, w toń lub nawet pływają przy dnie. Wtedy jak chcę coś złowić, zakładam cykady i tu bez niespodzianek - woblery boleniowe od Huntera są obowiązkową przynętą w moim pudełku. W zasadzie każdy model tego producenta dawał mi ryby, ale to furia rozdziewiczyła moją boleniową wędkę.
Sprawdzona przynęta na bolenia - Furia od Huntera w rozmiarze 7 cm
Wieczór to moja ulubiona pora na bolenie. Co prawda ilościowo i gabarytowo najlepiej wyglądają świty, ale takie wstawanie o 2.00 w nocy potrafi wykończyć. Na wieczór można się wybrać po pracy, niemal codziennie. Trudniej jest z wyborem właściwego wabika. W zasadzie skuteczne bywało wszystko powyższe, a trafiały się dni, kiedy nie działała żadna twarda przynęta. Staram się mieć wtedy pod ręką na przykład Jaskółka Ukleja od Ireneusza Urbanka na trójkątnej główce. Problemem jest wtedy zasięg, gdyż mój kij boleniowy jest o dużym ciężarze wyrzutu a taka guma na nim daleko nie lata. Na szczęście w moich okolicach większość miejscówek daje ryby blisko brzegu i niejednokrotnie brania miałem dosłownie w nogach. Stąd moim wyborem odnośnie linki na bolenie jest żyłka od Gamakatsu, która pozwoli zamortyzować większość brań.
Niezawodna Jaskółka Ukleja od Urbanka - bardzo skuteczna w starciu z boleniem
W skrócie opisałem moje łowienie letnich boleni i choć nie jest to łatwa ryba do upolowania, to pływa jej sporo, jest aktywna latem i warto się wybrać nad wodę właśnie za tym gatunkiem. Co ciekawe, każdy kolejny rok nieco różni się pod kątem miejscówek, sposobów prowadzenia przynęt, dlatego trzeba dużo kombinować i wyciągać własne wnioski. Życzę dużo cierpliwości i połamania na tych silnych „krawężnikach”
Maciej