Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową

Pstrąg potokowy - o "kropkach słów kilka"

2021-02-06
Pstrąg potokowy - o "kropkach słów kilka"

Kiedy przychodzi początek roku, upragnieni wrażeń wędkarze ruszają nad wodę szukać łososiowatych. Na wybrzeżu i pomorzu mamy troć, której zasmakować bez wielkiej wyprawy nie mogą wędkarze ze środkowej i południowej Polski. Dla prawie całej krajowej rzeszy wędkarskiej dostępny staje się pstrąg potokowy. Chociaż na niektórych rzekach po potokowca sięgnąć można dopiero od 1 lutego. O lutowych i marcowych kropkach słów kilka.

Pstrąg potokowy (Salmo trutta morpha fario)

to nasz rodzimy gatunek z rodziny łososiowatych. Salmo trutta to niesamowita ryba gdyż jako jedyny polski gatunek tworzy 3 formy ekologiczne, bardzo się od siebie różniące. Oprócz potokowca, który jest rybą osiadłą, mamy także osiadłą - troć jeziorową (Salmo trutta m. lacustris) oraz wyżej wspomnianą wędrowną formę czyli troć wędrowną (Salmo trutta m. trutta). Oczywiście podział na formy wędrowne i osiadłe jest trochę mylący. Wszystkie formy Salmo truttawędrują w celu odbycia tarła. Troć z morza do rzek, potokowiec z rzeki w jej małe dopływy, a troć jeziorowa z jeziora do rzek, które do niego wpadają. O tym jak niesamowity jest Salmo trutta oraz jego formy może świadczyć fakt iż granica między jego ekologicznymi formami jest bardzo płynna. Co to znaczy? To że gdy weźmiemy materiał zarybieniowy potokowca, pochodzący z wody, w której od lat były tylko potokowce i nie miały szans pojawić się trocie np. ze względu na piętrzenia i taki materiał wypuścimy do rzeki przymorskiej, to część z potokowców spłynie do morza. Odwrotnie, jeżeli weźmiemy troć czystej linii i wypuścimy ją do odciętego górskiego potoku, to część z troci zostanie i stworzy formę osiadłą. Tak niesamowitym gatunkiem jest Salmo trutta. Oczywiście zachowujące się nietypowo ryby to tylko mały procent wypuszczanego materiału. Wspominam o tym ponieważ osobiście znam historię zarybienia pewnej rzeki „potokowcem”, który praktycznie w całości spłynął do morza. Był to jednak typowy przekręt na zarybieniach. Dostawca miał za mało materiału potokowca, nadwyżkę troci i tak jakoś poszło. Smutna polska rzeczywistość.

Nie ma złej pogody dla prawdziwego pasjonaty wypraw pstrągowych

Dobra, dosyć tego pitolenia o formach Salmo trutta, przejdźmy do potokowca. Odbył tarło szybciej niż troć, rzadko zdarza się, żeby w grudniu miał jeszcze ochotę na amory, a styczeń to już czas wyłącznie na powrót do formy. Dlaczego więc tak często łowiąc go na początku stycznia, mamy wrażenie jakby przeszedł przez wyżymaczkę? W rzece nie ma za dużo jedzenia. Co mogło to się pochowało w spokojnych miejscach, z owadów zostały tylko te, które mają przetrwać zimę i na nowo dać początek swojemu gatunkowi ale dopiero wiosną, takie powiedzmy to „przetrwalniki”. Dodatkowo nic nie fruwa w powietrzu więc nie wpadnie przypadkiem do wody, a wszystkie płazy zapadły w „sen zimowy”. W takich warunkach troć i tak nie żeruje ale jest genetycznie przystosowana do tego by wrócić do morza i tam się „odkuć” na śledziach i szprotach, więc ma jeszcze spore zapasy. Kropek zostaje jednak w swojej wodzie i musi doczekać do wiosny. Co zatem je? Dużo przez lata mówiło się o „szkodach” jakie „wyrządzają” w trakcie tarła troci – miętusy. Ryby, które zjadać miały niewyobrażalne ilości ikry troci. Prawda jest jednak taka, że jeżeli chodzi o konsumpcję ikry troci, zdecydowanie przodują pstrągi. Oczywiście kropek nie jest tu największym szkodnikiem, tam gdzie występują dużo bardziej szkodzą tęczak i sparctic (mylnie nazywany palią). Podjadanie ikry przez pstrągi potokowe to ryzykowna gra, która często kończy się poturbowaniem przez większego kuzyna. Jak jesteśmy przy tarłowych interakcjach miedzy potokiem a trocią, to jeszcze jedna ciekawostka. Otóż oprócz podjadania świeżo złożonej ikry, potokowce, a właściwie ich samce mają tendencję do innego zachowania. Samiec potokowca (o dziwo często robią to małe kurduple) w chwili uniesienia tarlaków troci potrafi podpłynąć i dać coś od siebie, troszkę że tak powiem „popuścić”, bynajmniej nie przypadkowo. W ten sposób, najczęściej te małe, kropki dodają swoich (osiadłych) genów do genów wędrownych troci. Ja tego typu zjawiska nazywam „mądrością gatunku”, po prostu ewolucja przez wieki wytworzyła mechanizmy, które dla nas czasami są szokujące ale w rzeczywistości zabezpieczają gatunek przed wyginięciem i zwiększają pulę genów u potomstwa. Oczywiście przeżywalność ikry troci zapłodnionej przez małego samca potoka jest niska (mimo że to ten sam gatunek) ale takie zjawisko występuje.

Styczniowe i lutowe wyprawy na kropka to możliwość obcowania z przepiękną scenerią przyrody.

Ok. Kończę z typowo ichtiologicznymi tematami, chociaż od kilku osób słyszałem, że ich zaciekawiły, miło mi bardzo. Przechodzimy do łowienia pstrągów potokowych zimą i o przedwiośniu.

Gdzie? Ci co mnie znają wiedzą, że napiszę: przede wszystkim na Parsęcie! Oczywiście w przypadku kropków w naszym kraju nie jest aż tak źle i wiele rzek w niego obfituje. Praktycznie w każdym regionie Polski można znaleźć pstrągową wodę. Od gór po wybrzeża. Trudniejsze może okazać się namierzenie konkretnych pstrągowych miejscówek. W necie znajdziemy wszystko, więc wydaje się, że znalezienie odpowiedniego odcinka to nie problem. Akurat w przypadku potoków to nie jest takie łatwe. Miejscówki o których czytamy i słyszymy to klasyczne pstrągowe odcinki. Takie znane odcinki albo są średnio obfite w potoka albo możemy tam trafić niezbyt duże ryby. Najlepsze są miejsca, o których się nie mówi, jak jeszcze jest do nich utrudniony dostęp – walcie tam w ciemno. Są to najlepsze mety. W takie miejsca nie zapuszczają się niedzielni wędkarze, ryby nie muszą znosić ciągłych pielgrzymek i nie są tak obeznane z przynętami. Oczywiście mają też dużo większe szanse na przeżycie i osiągnięcie solidnych rozmiarów. Wiadomo, takie odcinki nie zawsze muszą być bezludne, większość prawdziwych łowców pstrąga nie zdradza swoich met ale bardzo często ryby wracają do wody. No chyba, że mamy akurat zawody jednego z okręgów PZW ze środkowego wybrzeża ☹. Szukajcie miejsc niezadeptanych, przedzierajcie się przez krzaki. Im mniej śladów innych wędkarzy nad rzeką, tym lepiej. Odnośnie śladów, jeśli widzicie świeże i ktoś przeszedł przed wami, zmieńcie odcinek. Potok to nie troć, wędrówka za kimś nie ma sensu. Także próbujcie nowych miejsc i nie zrażajcie się niepowodzeniami po jednym, dwóch wypadach. Kropek jest kapryśny i nie zawsze chce współpracować.

Im więcej przedzierania przez krzaki tym lepiej. Szukajmy miejsc, w które zapuszcza się mało osób.

Jak poruszać się nad rzeką? Jeżeli naprawdę zależy wam na łowieniu kropków, proponuję samotne wyprawy. Oczywiście można też chodzić w tandemie ale trzeba mieć do tego odpowiednie towarzystwo. Jeżeli kolega łowi, ty omijasz go wielkim łukiem, by nie spalić miejscówki i nie spłoszyć ryb. Jeżeli nie ma jak obejść – stoisz i czekasz. Przy łowieniu zimnych potoków dopuszczalna jest wędrówka i w górę i w dół rzeki. Ja osobiście przez cały rok preferuję wędrówkę pod prąd. Ryba ustawiona jest do mnie zazwyczaj ogonem i łatwiej ją podejść. Przy łąkowych odcinkach pełnych prostek, warto czasem spróbować wędrówki z prądem. Długi rzut niweluje problemy z niepostrzeżonym podejściem, a zatrzymywanie przynęty prowadzonej pod prąd potrafi skusić leniwe potoki. Niemniej jednak, jak wspominałem podstawa dla mnie to wędrówka w górę rzeki i prowadzenie przynęty z prądem. Jeżeli chodzi o poruszanie, to chyba nie muszę tłumaczyć, że trzeba to robić cicho. Po kilku wypadach można sobie wyrobić nawyk patrzenia pod nogi i unikania patyków, których trzask często pali nam miejscówki.

Do wody należy podchodzić z maksymalną ostrożnością, a na zadrzewionych odcinkach należy wyrobić sobie nawyk spoglądania pod nogi i unikania stawania na patyki i gałązki. Trzask przy ich pękaniu potrafi spalić miejscówkę.

Niestety jest jedna rzecz, która potrafi zepsuć nawet idealny wypad nad wodę. Chroboczący pod butami śnieg. Prawdziwe utrapienie i niestety duża przeszkoda w łowieniu – ten chrzęst czy chrobot jest słyszalny z dużej odległości przez ryby. Jeszcze jedna oczywista oczywistość. Nie pchajmy się od razu pod samą wodę. Jeżeli jest możliwość oddania rzutu z większej odległości od brzegu, zróbcie to. Super jeżeli jest możliwość także wyjęcia przynęty z wody stojąc daleko od brzegu, jeżeli nie, spróbujcie delikatnie „poderwać” ją pod brzegiem lub w najgorszym przypadku, przed wyjęciem przynęty, podejdźcie do wody. Potok to często ryba pierwszego rzutu i warto takiej taktyki spróbować.

Chodzenie po wydeptanych ścieżkach to nie jest klucz do złowienia pstrąga. Chroboczący śnieg pod butami znacznie utrudnia ciche podejście do ryby.

Kiedy? Lutowy i marcowy potok, jak wyżej wspomniałem to kapryśna ryba. Zwłaszcza jeśli chodzi o dzień i porę żerowania. Jest jednak podstawowa zasada, która jak to na rybach bywa – nie zawsze musi się sprawdzić: pstrąg lepiej żeruje kiedy jest cieplej.  Jak widzicie w prognozach nadchodzącą odwilż, ocieplenie – to jest właściwa pora na snucie kropkowych planów. Ocieplenie wody pobudza kropki, a odwilż potrafi doprowadzić je do prawdziwego żerowego szału.

Woda się lekko podnosi, mętnieje, a roztopy wypłukują z brzegów różne różności: robactwo, dżdżownice, w marcu – żaby. Spod kory przybrzeżnych drzew wypadają korniki i inne larwy. Odwilż to naprawdę dobry czas, dodatkowo trącona woda pozwala nam dłużej pozostać niezauważonym. Oprócz odwilży „dopuszczalne” są także dni ze stabilną, niezbyt zimną pogodą. Także można wtedy fajnie połowić. Teoretycznie najgorsze są ochłodzenia i pogorszenie warunków, chociaż zdarzały mi się wypady kiedy pogoda załamywała się i nagle ryby z niewiadomych przyczyn pobudzały się od żerowania. Oczywiście jest jeszcze wędkarska prawda – ja na potoki i tak i tak jeżdżę, nie patrząc na pogodę. Nawet jak wiem, że dupa z tego będzie i tak jadę na pstrąga potokowego, takie wędkarskie zboczenie. Spróbujcie, w tych okolicznościach przyrody – nad pstrągową wodą, zawsze warto!!!

Odwilż to świetna pora na łowienie kropków. Oczywiście pod warunkiem, że sytuacja nad wodą nie wygląda w ten sposób. Czasem i tak bywa. Od kilku lat nie widujemy takich scen z powodu słabych suchych zim i niskich stanów poziomu wód gruntowych. Ciekawe jak to będzie wyglądało w tym roku?

Jaki sprzęt wędkarski na pstrąga będzie odpowiedni?

Wędzisko na pstrąga

Maksymalny ciężar wyrzutu pstrągowego kija to kilka, kilkanaście gram. Oczywiście ktoś powie, ze to spora rozbieżność ale jest ona zależna od dwóch czynników: od rodzaju stosowanych przynęt i długości wędziska. Ja preferuję wędziska z wyrzutem do 10-15 gram, mimo że praktycznie nie łowię na tak ciężkie przynęty. Wynika to z tego, że preferuję zdecydowanie dłuższe wędziska, około 3 m. Mimo, że trudniej z takim kijem przedzierać się przez krzaki, to łatwiej z większej odległości od brzegu podać przynętę i kontrolować tor jej przemieszczania. Oczywiście jest to jedna z dwóch szkół pstrągowych, gdyż moi koledzy preferują krótkie wędziska (około 2,5 m) z ciężarem wyrzutu do kilku gram. Wiele w tej kwestii zależy od wody jaką macie do dyspozycji, jeżeli są to łąkowe odcinki i na przykład są duże szanse na przyłów troci – nie bawcie się w delikatne, krótkie blanki. O ile długość wędziska łączy się z ciężarem wyrzutu. To praca musi być powiązana z rodzajem stosowanej przez was linki. Ogólnie nie powinno się stosować sztywnych wędzisk o szczytowej pracy. Na takim kiju rybę można stracić lub zrobić jej krzywdę. Sztywniejsze (nie sztywne) kije można stosować przy łowieniu na żyłkę. Ja stosuję plecionkę i moje ulubione wędzisko wygina się prawie jak kluska. Na długość rzutu nie patrzcie, bo i tak daleko w pstrągowych warunkach, zarzucić się nie da.

Seria Ballistic od Daiwy oferuje wiele ciekawych wędzisk na potokowca (na zdjęciu Ballistic X L-S-AD 215cm 3.5-14g)

Jaki Kołowrotek na pstrąga?

Tutaj cudów nie ma, standard to rozmiar 2500. Nie oszukujmy się na pstrąga nie potrzebujemy niezniszczalnych, super wytrzymałych maszyn. Nie trzeba wydawać majątku na kołowrotek. Każdy przyzwoity sprzęt dostępny na rynku, ma na tyle dopracowany hamulec by można go było stosować na kropka. Jedno na co należy koniecznie zwrócić uwagę, to w przypadku łowienia na plecionki, które raczej są cienkie, kołowrotek nasz nie może mieć tendencji do robienia brody. Obławiamy często lekkimi przynętami i często prowadzimy je z prądem, słaby młynek już po kilku rzutach zrobi nam kipisz na szpuli, a czym to się kończy nie muszę tłumaczyć.

Ninja LT 2500 to połączenie solidnej jakości i niskiej ceny – w naszym sklepie ten kołowrotek to mnie niż 200 zł.

Żyłka czy plecionka?

Odwieczny dylemat wędkarza. Jak już wcześniej pisałem, nie przekreślałbym żyłki, chociaż sam stosuję plecionki. Mam w swojej historii także motyw z fluorocarbonem, ale to mnie jakoś nie przekonało. Sam fluorocarbon jest sztywny i nawet przy małych średnicach nie pozwala przewidzieć precyzyjnie długości rzutu lekką przynętą. Oczywiście stosuję fluorocorbon ale jako przypon do plecionki. Więc tak, żyłka – tutaj średnica powinna się wahać pomiędzy 0,18mm a nawet 0,25mm. Dużo zależy od warunków w jakich łowimy, a przede wszystkim rozmiarów potencjalnych kropków i przyłowów! Ważne jest też jak często będziemy mieli do czynienia z zaczepami oraz czy woda ma tendencje do mętności czy prawie zawsze to kryształ. Jeżeli chodzi o plecionki stosuję 0,06-0,08mm, nowoczesne plecionki są na tyle wytrzymałe, że taka średnica w zupełności wystarczy. Jak wcześniej wspomniałem do plecionki stosuję około 1-1,5m przypon z fluorocarbonu o średnicy 0,20mm. Przypon można sobie odpuścić właściwie zimową porą, ale ze względu na to, że preferuję plecionki jaskrawe, stosuję go przez cały rok. Ważna rzecz – do łączenia fluo i plecionki stosujcie wyłącznie węzeł Albright. Jest niesamowity i pozwoli wam uniknąć utraty przynęty a nie daj boże ryby.

Agrafka pstrągowa – z krętlikiem czy bez?

Jeżeli wiem, że na danym wypadzie odpuszczę sobie obrotówki, zakładam wyłącznie agrafkę, jeżeli planuję pobawić się też obrotówkami – siłą rzeczy musi być też krętlik. Rozmiar? Oczywiście najmniejszy ale odpowiednio mocny. Do niedawna używałem wyłącznie agrafek Spinwala w rozmiarze 18. Całe szczęście niedawno trafiłem na świetne agrafki Jan-Tex, na pstrągi wyśmienite są w rozmiarze 22. Jeżeli chodzi o stosowanie zapinek zamiast agrafek na pstrąga nie podeszło mi to, jakoś nie budzą mojego zaufania, a zmiana małej przynęty na małej zapince to jednak nie jest taka prosta sprawa.

Ostatni ważny element wyposażenia pstrągowego to podbierak.

Oczywiście na magnesie, zaczepiony na plecach. Na wyprawy pstrągowe nie zakładam spodniobutów, zazwyczaj kalosze, czasem przy bardzo mokrej pogodzie założę wodery. Miedzy innymi dlatego podbierak jest tak ważny. Kolejnym powodem jest to, że pięćdziesiątaka na wędce nie da się wyjąc z wody. Jest jeszcze jeden powód, chociaż małego kropka można wyjąć na wędce, to możemy mu zrobić dużą krzywdę zwłaszcza, że kropki bardzo się szamoczą. Podbieraki pstrągowe z krótką rączką są dobre przy brodzeniu. Na łowienie z brzegu najlepsze są pstrągowe składane podbieraki. Są lekkie i jednym ruchem ręki można je otworzyć, a kilkudziesięciocentymetrowa rączka znaczenie pomaga podbieranie ryby.

Podbierak Rapala Karbon Trout 40x30cm to prawdziwy hit sprzedaży tego roku. Idealnie nada się do łowienia pstrąga potokowego.

Torba na ramię i podbierak zapinany na magnesie na plecach to niezbędniki wyprawy na pstrąga.

Jakie są najskuteczniejsze przynęty na pstrąga?

Przechodzimy do przynęt

Zimne kropki można łowić praktycznie na każdą małą przynętę.

Obrotówka na pstrąga

W rozmiarze od 00 do 2. Nie jest to moja ulubiona przynęta na zimę, potoki o tej porze roku wolą spokojniejsze przynęty. Jednak zawsze warto mieć kilka w pudełku, zwłaszcza gdy mamy solidną odwilż i ryby nabierają odwagi. O tej porze roku skuteczna raczej na prostkach i to głównie przy prowadzeniu pod prąd.

Wahadełko na potokowca ?

Już lepiej. Zwłaszcza, że przy jego pomocy możemy obłowić głębsze miejsca. Kropki zimą często okupują właśnie spokojne miejsca na dnie lub w okolicy głębokich dołków. Łowimy z prądem, pozwalając wahadłówce zanurkować w głębsze miejsca lub pod prąd, zatrzymując pracę w interesującej nas okolicy – wtedy przez kilka sekund przynęta powoli opada cały czas lusterkując.

Wahadełko na pstrąga sprawdzi się idealnie przy połowach głębszych miejsc (na zdj. błystka wahadłowa Madey Trout Area Edition w kolorze Crazy Pink).

Woblery pstrągowe

Także skuteczny zimą, chociaż uwielbiam na niego łowić głownie latem. Tak jak przy wahadełku możemy prowadzić go z prądem lub pod prąd i podobnie manewrować w okolicy głębszych miejsc. Kiedy robi się cieplej, może być bardzo skuteczny przy obławianiu prostek z prądem. Jeżeli chodzi o wobki, warto mieć w pudelku kilka pływających. Czasami trafiamy na miejsca omijane przez wędkarzy ze względu na trudny dostęp innymi przynętami. Pływającego wobka można wpuścić pod zwisające gałęzie i rozpocząć jego pracę w interesującym nas miejscu. Zimą raczej nie bawię się w twitching, ta metoda jest skuteczniejsza w cieplejszych porach roku. Zimą także raczej nie stosuję popperów z pominięciem przypominających żaby, ale tylko wtedy kiedy zima naprawdę odpuszcza i żaby pojawiają się nad wodą.

W naszym sklepie znajdziesz wiele ciekawych woblerów na pstrąga (na zdj. wobler pstrągowy twitchowy w kolorze seledynowym od Korenela Słabego)

Microjigi – skuteczna przynęta na pstrąga

To świetne przynęty i sprawdzają się przez cały rok, jednak swoją klasę na kropka, pokazują właśnie zimą. Mikrojigi prowadzimy z prądem lub jeżeli szerokość rzeki na to pozwala – łowiąc w poprzek nurtu. Zasada jest jedna. Przynęta powinna się przemieszczać z prędkością zbliżoną do nurtu wody. Tak spływający jig zachowuje się jak wypłukany z ziemi albo oderwany od dna owad. Dodatkowo bardzo dobrze nakręcają pstrąga, delikatne ruchy wędziskiem, podbijające przynętę. W wodzie przypomina to trochę efekt owada walczącego z nurtem i jest bardzo skuteczne.

Jakie przynęty gumowe na pstrąga ?

Na ta porę roku to prawdziwy pstrągowy kiler. Zanim jednak zacznę opisywać ich działanie i sposób prowadzenia, muszę z tej grupy wyjąć i przedstawić osobno żabki.

Tak jak przy popperach, stosujemy je na przedwiośniu i kiedy w marcu jedziemy na kropki, muszą znaleźć się w pudełku. W marcu, kiedy przygrzeje słonko, żabki wychodzą ze swoich zimowych norek, czasami na chwilę, czasami fundują  sobie dłuższe spacery. Kiedy rozgrzany od słońca płaz wchodzi do zimnej wody, najczęściej jest porywany przez prąd. Obserwatorzy przyrody często widzieli takie zjawisko. Żabka jest porywana, obracana na grzbiet i widać że nie ma panowania nad sposobem poruszania. Tak tez powinniśmy prowadzić przynęty przypominające żabkę. Żadnych skoków, nie prowadzimy po linii tylko totalny chaos. Dlaczego żabki są tak ważne? Ponieważ badania przewodów pokarmowych pstrągów, wykazują ze jest to pierwszy masowo dostępny pokarm kropka po zimie. Badane ryby często były aż wypchane żabami, do tego stopnia, że potrafiły nimi wymiotować. Także pamiętajcie o żabkach!

Kiedy robi się cieplej i słońce zaczyna przygrzewać jest świetny czas na łowienie przynętami przypominającymi żaby.

Dobra wracamy do pozostałych gum. Najczęściej przypominają ryby, pijawki, owady lub ich larwy. Ja zimą preferuję te owado- i larwopodobne. Można je zbroić w główki i czeburaszki w przedziale 1-5 grama, w zależności od sposobu prowadzenia (z prądem czy pod prąd, obławianie dołów) i charakterystyki rzeki. Do mojego ulubionego łowienia z prądem zakładam główki od 1 do 3 gram. Tak jak przy łowieniu na mikrojigi, gumki powinny spływać z prędkością zbliżoną do nurtu rzeki. Ważne więc jest zastosowanie raczej lżejszego obciążenia. Jest jeszcze jedna metoda łowienia na gumki. To zestaw drop-shot’owy. Stosuję fluo o średnicy 0,2mm, ciężarki od 2 do 4 gram i haki offsetowe w rozmiarach 6-8, często przynętę zakładam w taki sposób by ukryć grot haka. Haczyk wiążę w odległości 20-40 cm od ciężarka. Drop-shot możemy prowadzić podobnie jak przynętę na główce lub czeburaszce, ściągając go z prądem lub kontrolując spływanie po łuku. Dropem można jednak także penetrować dołki i próbować nadać ruch przynęcie, poprzez luzowanie i naprężanie linki. Ta metoda potrafi zdziałać cuda, chociaż nie widuję jej nad wodą.

Na koniec jeszcze prośba ode mnie.

Nie jestem fanatycznym zwolennikiem no kill ale w przypadku kropków, proszę Was by jak najwięcej wróciło do wody.

Przede wszystkim dlatego, że budzą szacunek, bo nie łatwo je przechytrzyć, ale też dlatego, że jak przyjedziecie nad wodę za kilka tygodni czy miesięcy, będziecie mogli ponownie zmierzyć się ze swoim kropasem. Tak, pstrąg potokowy to terytorialista. Można spotykać się z nim wielokrotnie. Dlatego też zbrójcie swoje przynęty w haki i kotwice bezzadziorowe, zgniatajcie zadziory, jest to szczególnie ważne przy łowieniu na woblery, gdyż dwie kotwice potrafią uniemożliwić przeżyciowe wypięcie  kropka. Stosujcie podbieraki i ryby wypuszczajcie delikatnie. Kropkom to się po prostu należy, a jak chcecie zjeść dzikiego pstrąga, to polecam rzeki na których są hodowle. Dziki tęczak lub sparctic naprawdę smakuje tak samo, a wy przyczynicie się środowisku eliminując gatunek inwazyjny.

Tarło pstrąga potokowego

Czy wiesz jak przebiega tarło pstrąga potokowego? Ryby te zwykle dojrzewają w ciągu dwóch lat, ale mogą składać ikrę po roku. Pstrągi potokowe składają ikrę między wrześniem a październikiem. Narybek pstrąga potokowego pojawi się gdzieś pomiędzy lutym a kwietniem. Młode pstrągi potokowe zwykle szukają schronienia w zanurzonej roślinności wodnej lub płytkiej wodzie w pobliżu linii brzegowej. Tarło pstrąga potokowego jest całkowicie odmiennym stanem. W rzeczywistości, podczas tarła, ryby każdego gatunku mają tendencję do zaprzestania aktywnego żerowania i zamiast tego wybierają przeznaczenie wszystkich swoich zasobów na prokreację.

Do zobaczenia nad wodą!

Autor: Gonzo – Sklep wędkarski Nizel.pl

 

Zaufane Opinie IdoSell
4.90 / 5.00 3881 opinii
Zaufane Opinie IdoSell
2024-11-09
Wszystko ok ,polecam
2024-10-31
Wszystko przebiegło sprawnie i szybko
pixel